Moje początki początków to były po prostu metody prób i błędów. Gdy nauczyłam się jakiejś metody, chciałam jej użyć w każdej pracy. Uczyłam się wykonywać COŚ dobrze i łączyć w miarę przyjemnie dla oka pewne techniki. A tutaj moja deseczka-samouczek, na której są:
- obdrapania (bo przetarciami na świecę trudno to nazwać)
- spękania jednoskładnikowe
- kalkomania na papierze śniadaniowym.
Dzisiaj pewnie inaczej bym wykonała tę pracę, ale co tam - fajnie jest powspominać :)
A Wy macie już prezent dla mamy?
Pozdrawiam!
Ja tez czasem lubię poodgrzebywac pierwsze prace ;) fajnie jak jest widoczny postęp;)
OdpowiedzUsuńTak, pierwsze kroki w decou stawiamy i dla Mamy mamy serce z efektem płótna. Deseczka bardzo ładna.
OdpowiedzUsuńFajna! Ja też tak mam, że jak już coś ogarnę to później jest istny szał na tą metodę :D Ale spękań nadal nie opanowałam :D
OdpowiedzUsuń